Teatr Absurdu: Ministerstwo Rolnictwa w Dwóch Aktach (na razie)

Akt I: Magia Pomocy Suszowej

Ministerstwo Rolnictwa stawia na spektakularne show, obwieszczając „pomoc suszową” niczym wielki koncert rockowy. Nagłówki krzyczą: „Od 1000 do 3000 złotych dla każdego rolnika!” – ale gdy rolnik otworzy bilet na ten koncert, okazuje się, że to raczej występ uliczny z budżetem 200 milionów złotych, gdzie widownia jest większa niż ilość rozdawanych ulotek. To jak zapowiedzieć wielką ucztę, a potem podać wszystkim po plasterku sera.

Do tego, aplikacja do wyliczania strat działa jak magiczny kapelusz, z którego zamiast królika, wyciąga się przeterminowaną marchewkę. Wszystko wygląda jak wróżenie z kart –
i to nie tych tarota, tylko starych kart do gry, gdzie brakuje kilku asów.

A żeby cała sytuacja nabrała jeszcze bardziej absurdalnego wymiaru, ministerstwo zgrabnie dorzuca do kotła propagandę, przedstawiając rolników jako wiecznych malkontentów, którzy tylko wyciągają ręce po pieniądze. To jakby na wiejskim festynie ogłosić, że rolnicy zamiast pracować, tylko chodzą po zasiłki, a potem w mieście roznosić plotki, że to przez nich budżet się nie domyka. W efekcie miastowi zaczynają patrzeć na rolników jak na natrętnych gości, którzy przychodzą na imprezę tylko po darmowy catering. Tymczasem ministerstwo siedzi z boku, zadowolone, że udało się skłócić dwie grupy, które powinny działać razem.

Ministerstwo nie działa, aplikacja nie działa, a jedyne, co działa, to dobrze naoliwiona maszyna propagandy. W tym wszystkim rolnicy zostają z pustymi rękami, a miastowi z fałszywym obrazem rzeczywistości. Wszystko wygląda jak skrzętnie wyreżyserowany spektakl, jednak pytanie nasuwa się samo, kto steruje kukiełkami?

Akt II: Podatek Rolny

Po spektakularnym pierwszym akcie, gdzie pomoc suszowa okazuje się być bardziej sztuczką magiczną niż realnym wsparciem, Ministerstwo Rolnictwa wprowadza kolejną scenę tego komicznego przedstawienia – umorzenie III i IV raty podatku rolnego. Z początku brzmi to całkiem nieźle, prawda? Niestety, jak w dobrym kabarecie, im dalej, tym bardziej absurdy się piętrzą.

Z początkiem roku Minister zaczął obiecywać umorzenie IV raty podatku. Jednak, gdy przyszedł czas realizacji, okazało się, że brak na to pieniędzy, jakby Minister zapomniał, że potrzebne są fundusze na takie działania. Obietnice wyparowały niczym poranna mgła.

A jednak nie, nie wyparowały, ministerstwo wraca z nowym „genialnym” pomysłem: umorzenie III i IV raty podatku, ale…tylko jeśli gospodarstwo odnotowało szkody powyżej 50%. A jak to sprawdzić? Oczywiście, w przypadku suszy, znów wkracza do gry nasza ulubiona aplikacja suszowa, która działa bardziej jak zabawka niż poważne narzędzie. To jakby próbować ugotować obiad przy pomocy plastikowych sztućców – wszystko wygląda elegancko na początku, ale kiedy przychodzi co do czego, to sztućce topią się pod wpływem ciepła zostawiając cię z roztopioną breją zamiast posiłku.

A na deser – cały ten plan ma realizować Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, instytucja, która już teraz ledwo nadąża z bieżącymi zadaniami. Kolejki wydłużają się jak tasiemiec, a rolnicy muszą czekać miesiącami na załatwienie swoich spraw. To jakby zlecić kucharzowi gotowanie czterech potraw na raz i dodać fakt, że to nie kucharz wymyśla przepisy a Ci na górze, którzy siedzą przy stole decyzyjnym i rzucają pomysły jak gorące ziemniaki, nie patrząc, czy kuchnia w ogóle ma składniki i sprzęt, żeby to wszystko ugotować. Można się więc spodziewać, że zanim Agencja zabierze się do umorzeń, rolnicy będą już mieli do zapłacenia kolejne raty, a cały proces stanie się kolejną farsą w tym teatrze absurdu.

Patrząc na to wszystko, aż dziw bierze, że Minister nie wpadł na pomysł, by utworzyć zrzutkę na umorzenie podatku. W końcu, skoro budżet się nie spina, może crowdfunding rolniczy byłby następnym logicznym krokiem w tej serii irracjonalnych posunięć?

Pytanie, które wisi w powietrzu brzmi: kiedy do Ministra dotrze, że rolnicy nie czekają na kolejne jałmużny ani socjalne króliki wyciągane z kapelusza a mają gotowy scenariusz. Dlaczego inscenizator brnie uparcie dalej w ten dramat, gdy podaje mu się na tacy narzędzia do obrócenia go w piękny spektakl obyczajowy, który kończy się pomyślnie dla obu stron

A może pytanie powinno brzmieć inaczej: czy minister w ogóle chce to zrozumieć, czy celowo woli dalej bawić się w czarodzieja na deskach tego teatralnego absurdu?

Koniec Aktu II

Kurtyna opada, ale widownia wie, że to nie koniec tej tragikomedii. Z niecierpliwością czekamy na kolejny akt, w którym Ministerstwo zaprezentuje nowe, zaskakujące pomysły. Co będzie dalej? Czy rolnicy dostaną kolejne obietnice bez pokrycia? Czy może tym razem Minister postawi na coś jeszcze bardziej absurdalnego? Jedno jest pewne – na tej scenie nigdy nie brakuje emocji, a publiczność może spodziewać się kolejnych zwrotów akcji, które będą równie nieprzewidywalne, co dotychczas.