Zacząć trzeba od oczywistości – polska reprezentacja w piłce nożnej nie należy do „grupy śmierci”, ale to my w innej dyscyplinie sportowej, jaką jest siatkówka, tworzymy elitarną grupę. Kolejną oczywistością jest fakt, że mowa tu właśnie o siatkówce. Stało się już normą, że od 1998 roku fenomenem jest śpiewanie nieoficjalnego hymnu polskiej siatkówki – „W stepie szerokim”, napisanej na potrzeby serialu „Przygody Pana Michała”. Serial ten opowiada o postaci Michała Wołodyjowskiego, symbolizującego męstwo, odwagę, patriotyzm i honor. Wszystko jednak przemija, a teraz my, rolnicy, mamy bohatera naszych czasów, który również nosi imię Michał.
Za czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów nasze społeczeństwo doczekało się wielu bohaterów, takich jak Jan Karol Chodkiewicz, Stefan Żółkiewski, Jeremi Wiśniowiecki czy król Jan III Sobieski. Ich działania były inspiracją dla Henryka Sienkiewicza do stworzenia wzoru rycerskości w postaci Michała Wołodyjowskiego. Jednak z biegiem czasu pamięć o tych wydarzeniach zanika, a proces ten jest nieuchronny. Nie wiem jednak, czym zawiniliśmy, że Opatrzność zesłała nam jako „zbawcę” Rolnika spod Sieradza.
Trzeba uczciwie przyznać, że nasz miłościwie panujący wiceminister odznaczył się heroiczną walką na barykadach, walcząc przeciwko utopijnym pomysłom starszego pana z Nowogrodzkiej, jak np. „Piątka dla Zwierząt”. Krytykował, strajkował, bronił polskiego rolnictwa i dzięki temu zgromadził wokół siebie rzesze ludzi, którzy wspierani przez OPZZ i Solidarność RI tłumnie przybywali na protesty w 2020 roku pod Sejm i Pałac Prezydencki. Efektem tych protestów było prezydenckie weto dla ustawy, której nikt poza kilkoma koncernami zajmującymi się utylizacją produktów rolno-spożywczych nie popierał.
„Sprawy, których pamięć powinna przetrwać, uległy zatraceniu. Historia stała się legendą, legenda mitem…” – wróć, to nie ta opowieść. Po sukcesie politycznym w 2020 roku, organizacja Michała z Sieradza, nawiązująca w nazwie do rolnictwa i Unii Europejskiej, okrzepła. Choć przygody Małego Agro-rycerza z Sieradza mogliśmy śledzić w prasie, radiu, telewizji i Internecie, to poza happeningiem ze słomą pod ministerstwem rolnictwa i kolorowankami dla wiceministra Kowalskiego, były one raczej nijakie, będąc tylko krytykanctwem.
Lata 2020 i 2021 minęły, a w 2022 pewien starszy jegomość imieniem Władimir postanowił sprawdzić, czy opinia o posiadaniu „drugiej armii świata” jest prawdziwa. Na swojego przeciwnika, a właściwie chłopca do bicia, wybrał Ukrainę. Nasi wschodni sąsiedzi jednak nie powtórzyli scenariusza z Monachium z 1938 roku i dzielnie walczą o swoją suwerenność do dziś. Wojna zmieniła układ sił i uderzyła w polskie rolnictwo i inne branże. Chęć pomocy przyćmiła zdrowy rozsądek, co doprowadziło do niekontrolowanego importu coraz większej ilości produktów rolnych do Polski. Kryzys był tylko kwestią czasu, a gdy nastał w 2023 roku, nasz Michał wreszcie rozwinął skrzydła. Wskazywał winnych kryzysu, wytykał błędy, był zmotywowany i merytoryczny. Obraz idylliczny – brakowało tylko barykady, hasła „Viva Polonia”, biało-czerwonej flagi i Bogurodzicy w tle. Taki obrońca polskiego rolnictwa był nam potrzebny! Michał krytykował władzę, a opozycję uważał za powrót do średniowiecza.
Nadeszło gorące lato Anno Domini 2023. Po sianokosach, małych żniwach i zbiorach rzepaku, gdy przygotowywano się do dożynek, spadł grom z jasnego nieba: polityczny sojusz agro-mediewistów (sympatyków rolniczego średniowiecza) z organizacją Michała spod Sieradza. Decyzja ta, jak twierdzono, miała na celu obronę i wsparcie rolnictwa w Polsce, choć podejrzewam, że kluczową rolę odegrały ambicje. Gdy 13 października Koalicja Ośmiu Gwiazdek przejęła władzę, nasz bohater został wiceministrem rolnictwa. Tu powinna zakończyć się historia w stylu: „żyli długo i szczęśliwie”, ale nic bardziej mylnego…
Rok 2024 przyniósł zmianę. Stanowisko wiceministra odmieniło naszego obrońcę – wszechwładna ambicja i egocentryzm sprawiły, że z zapałem neofity zaczął zwalczać to, czego niedawno bronił. Zwrot 1,5% podatku na rzecz organizacji rolniczych został odrzucony, bo pewna organizacja nie spełniała wymogów. Blokada niekontrolowanego importu stała się niemożliwa, choć jeszcze niedawno była prowadzona, a Zielony Ład nadal obwiniano za problemy, nie dostrzegając potrzeby zmian w traktatach.
Kryzys importowy narastał, a Zielony Ład spowodował protesty w całej Europie, które były desperackim apelem rolników do polityków – ale to już opowieść na inny czas… Zapytacie, gdzie podział się nasz obrońca? Odpowiem: ma dwa oblicza – raz działa jak sejmowy poltergeist (hałasuje, podkrada pomysły), innym razem jak stonka (siedzi cicho, nie rzuca się w oczy, a przy okazji konsumuje). Efekt jest prosty i wszystkim znany – nic się nie zmienia, poza tym, że niektórzy mocniej trzymają się stołków. A co do Michała? Szkoda, że Obrońca i zbawca zmienia się w dopust boży.
Autor: Grzegorz Połeć Polski Rolnik Ponad Podziałami